WYJAZD NR 190
2022-WYJAZD NR 13
REKORD BIELSKO-BIAŁA-POGOŃ SZCZECIN 3-3 k.11-12
WTOREK 18 PAŹDZIERNIKA 2022 g.14:15
STADION REKORDU
PUCHAR POLSKI
PIŁKA NOŻNA
Od 2014 kiedy to prowadzę swojego piłkarskiego bloga, wielką estymą darzę rozgrywki Pucharu Polski. Powody są dwa. Pierwszy to ten, że sporo jest tam pojedynków Dawida z Goliatem czyli drużyn z niższych z lig, z tymi które grają w Ekstraklasie. Drugi powód to fakt, że mecze zawsze odbywają się w środku tygodnia, co nie koliduje w żaden sposób z moimi obowiązkami sędziowskimi i mogę się wybrać na mecze bez żadnych perturbacji.
Gdy na portalu 90 minut wyczytałem , że Pogoń wylosowała Rekord, to od razu wiedziałem, że na tym meczu na pewno będę. Nie zraziła mnie nawet pora, bowiem zawody miały rozpocząć się już o 14:15. Tak wszystko sobie ułożyłem w pracy, że po pierwsze tego dnia służbowo pracowałem właśnie w Bielsku, a po drugie już kilka minut przed 14 szukałem miejsca do zaparkowania w okolicach stadionu Rekordu.
Pogoda była fantastyczna, świeciło słońce i było około 20 stopni. O miejsce do pozostawienia auta łatwo nie było, bowiem okolice stadionu prezentowały się jak oblężona twierdza. Wszędzie stacjonowali policjanci i to nawet z psami, a powodem był przyjazd zorganizowanej grupy kibiców ze Szczecina.
Bilet nabyłem w recepcji klubu już tydzień wcześniej. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ w dniu meczu bilety nie były już dostępne. Klub zdecydował się nie organizować imprezy masowej i na kameralny stadion Rekordu wejść mogło tylko 999 osób. Nie marnowałem czasu i już przed spotkaniem odwiedziłem punkt z gadżetami, gdzie nabyłem szalik Rekordu oraz dostałem fajnie wydany program meczowy, a nawet kartkę ze składami obu drużyn, co raczej jest rzadko spotykanym rarytasem dla zwykłego kibica. Od razu również zamówiłem sobie lokalny specjał czyli duszonkę, która jest mieszanką ziemniaków i mięsa, gotowaną w specjalnym garnku. Jedząc , zauważyłem wchodzących w pośpiechu na stadion głównych szefów Pogoni czyli prezesa Jarosława Mroczka oraz dyrektora Dariusza Adamczuka, którzy dziarsko szli drogą którą przemierzał również zwykły kibic. Na Rekordzie brak bowiem oddzielnych wejść dla VIPów.
W końcu przyszła pora na mecz. Byłem pełen obaw, jak czas pokazał całkowicie słusznie. Pogoń nie miała wtedy dobrej serii. Minęło ledwie kilka dni od tragicznego występu w Mielcu. Nie porywał również remisowy mecz z dołującym Piastem. Trener Gustaffson nie zlekceważył dużo niżej notowanego przeciwnika. Wystawił naprawdę mocną jedenastkę. Nowością była jedynie obsada bramki, gdzie pewniaka Stipicę, zastąpił młodziutki Klebaniuk.
Mecz od pierwszej minuty miał dość przewidywalny schemat. Portowcy prowadzili grę i posiadali piłkę, zamykając miejscowych w ich szesnastce. Złamanie oporu i zdobycie bramki wydawało się kwestią czasu. Pierwsza połowa zakończyła się jednak bezbramkowym remisem. Już wtedy jednak widać było, że każde wyjście graczy Rekordu z własnego pola karnego może być dla Portowców śmiertelnie niebezpiecznie.
W przerwie ruszyłem po karczek. Cena była przystępna, ale sam karczek nieco mały, acz przyznać trzeba, że smaczny. Już wtedy dopadł mnie meczowy stres i wyobrażenie, że Portowcy kolejny raz kompromitują się w Pucharze Polski. W ubiegłym sezonie lepszym od Szczecinian okazał się bowiem KKS Kalisz, który wtedy znacząco dołował w tabeli 2 ligi. Pełen złych przeczuć zajadałem więc bielskie wypieki i czekałem na rozpoczęcie drugiej połowy.
Jak zwykle, trener Gustaffson nie wstrząsnął swoimi podopiecznymi i na ostatnie 45 minut piłkarze ze Szczecina wyszli wyluzowani i zbyt pewni siebie. I wszystko było fajnie, aż do 56 minuty, kiedy to gdzieś w okolicach 40 metra od bramki, Rekord otrzymał rzut wolny. No cóż, wydawało się, że jest to zagrożenie żadne, ale doświadczony Tomasz Nowak, popatrzył gdzie znajduje się bramkarz Pogoni młodziutki Klebaniuk i przelobował go jak trampkarza z tej sporej odległości. Bramka kuriozum, niemożliwa i niespotykana na tym szczeblu. Kleban sądził, że pójdzie dośrodkowanie, a Nowak wiedział, że Kleban z bramki wyjść lubi. Byłem załamany, bowiem tak bramek tracić nie może drużyna aspirująca o duże cele. Przy okazji byłem również przekonany, że to pierwszy i ostatni mecz Klebaniuka w podstawowym składzie ( bardzo się pomyliłem)
Nie minęło nawet 10 minut, a Rekord kolejny raz wyrwał się z oblężenia. Młody Mucha przebiegł pół boiska, zakręcił Kostasem tak, że pewnie do tej pory wiruje mu w głowie i strzelił obok bezradnego Klebaniuka. Nie wierzyłem w to co widzę. Byłem wściekły i zszokowany, a miejscowi kibice…radośnie się chichrali.
Chwilę później jednak Pogoń złapała kontakt po bramce Zahovicia z bliskiej odległości i zaczęło się jeszcze większe oblężenie bramki Rekordu. Wydawało się, że lada moment Pogoń doprowadzi do remisu i wszystko będzie tak jak być powinno. Nic z tego. Mijały kolejne cenne minuty, a Portowcy bili głową w mur. Irytowała zwłaszcza bezsensowne wrzutki w pole karne które w 90% wybijali defensorzy Bielszczan. Pod koniec meczu z przyczyn mi niewiadomych-choć podejrzewam frustrację-zaczęli rozrabiać w swoim sektorze piłkarze Pogoni. Sędzia Sebastian przerwał więc mecz na kilka minut. Interweniowała policja, używając gazu, który częściowo załzawił również Bogu ducha winnych kibiców miejscowych.
Po kilku chwilach mecz został wznowiony i wydawało się, że już nic nie uratuje Pogoni przed srogim blamażem. Wtedy to jednak jakaś 1500-setna wrzutka sprawiła, że piłka w jakiś niezrozumiały sposób znalazła się kolejny raz przed Zahoviciem , a ten wepchnął ją do bramki. Bramka została zdobyta na granicy ofsajdu, więc bardzo drżałem o jej uznanie. VAR potwierdził jednak wyśmienitą decyzję asystenta Marcina Ciepłego i przez chwilę czułem się jak w ósmym niebie. Liczyłem, na szybki nokaut w dogrywce i radosny powrót do domu.
Początek dogrywki mógł to zwiastować, ponieważ dość szybko bramkę na 2-3 strzelił niezawodny tego dnia Zahovic. W końcu mogłem odetchnąć z ulgą. Byłem już prawie pewien, że tego dnia już limit pecha u Portowców został wyczerpany. Spokojnie więc oglądałem sobie dalsze wyczyny na boisku i powoli myślałem o opuszczeniu stadionu. Dlatego nie wierzyłem własnym oczom, gdy w 110 minucie Rekord ponownie wyrównał stan na meczu na 3-3. Oczywiście Portowcy zaspali przy stałym fragmencie kolejny raz otwierając autostradę do bramki graczom Rekordu. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Ostatnie 10 minut dogrywki to już hurra ataki Pogoni, ale Rekord wybronił to wszystko i stało się jasne, że czeka mnie rosyjska ruletka czyli rzuty karne.
Karne zaczęły się świetnie dla Pogoni, bowiem pierwszy gracz Rekordu został pokonany przez Klebaniuka. W trzeciej serii pomylił się Kurzawa i po pięciu jedenastkach utrzymał się stan 4-4. Wtedy już wiadomo, że teraz będzie strzelane do pierwszego błędu. Jedyni i drudzy nie mylili się, aż do 9 serii, kiedy to naprzeciw siebie stanęli bramkarze. Solidarnie pomylili się obaj i zabawa miała swój dalszy ciąg. W ciągu tej naprawdę dzikiej dla mnie nerwicy, co raz bardziej sfrustrowany przesuwałem się w stronę wyjścia ze stadionu. Nadzieja zaświeciła przy 14 serii kiedy to pomylił się Sidy Camara. Do kolejnego karnego podszedł Kurzawa z Pogoni-ten sam, który już raz tego dnia pomylił się w serii jedenastek. Tym razem lipy nie było i Pogoń po mękach i prawie trzech godzinach walki na boisku ostatecznie wygrała to spotkanie. Oczywiście byłem z tego powodu zadowolony, choć to co zaprezentowali Portowcy tego dnia w defensywie, podobnie jak i w Mielcu parę dni wcześniej wołało o pomstę do nieba. Za Kosty Pogoń świetnie broniła, a za obecnego trenera przeciwnicy są na ogół zapraszani na autostradę na bramki Portowców. Tak wyglądało to przez pierwszą połowę meczu z Legią, a także podczas spotkań ze Stalą Mielec, Miedzią Legnica czy Rekordem. Pora wrócić do korzeni i zabezpieczyć tyły.
Mimo wszystko wracałem do domu zadowolony. Awans był awansem, a obie drużyny dostarczyły mi naprawdę sporo piłkarskich emocji i frajdy. Do tego była naprawdę świetna pogoda i chyba pierwszy raz odkąd prowadzę bloga, zjadłem w czasie jednego spotkania trzy dnia ( duszonka, karczek, kiełba). Czołem!
W skrócie
Ocena (1-5 ) Daję mocną piątkę, bo i widowisko i cała otoczka była na absolutnie świetnym poziomie. PP to moje ulubione rozgrywki!
Piwo Było i cieszyło się umiarkowanym zainteresowaniem. Umiarkowanym, bo godzina 14:15 we wtorek nie jest najlepszą godziną na spożywanie mojego ulubionego napoju. Ja oczywiście pełna abstynencja, nie jak znany krakowski aktor Jerzy S. :)
Jadło Muszę pochwalić, ponieważ tutaj wykorzystałem pełną gamę serwowanych potraw. Rozpocząłem od lokalnej duszonki. Na drugie danie skosztowałem karczku, a na deser stadionowej kiełbasy. Wszystko palce lizać.
Bilety W końcu trafiło do mojej kolekcji coś cennego. W dobie biletów drukowanych w domu, kupiony kilka dni wcześniej w recepcji klubowej Rekordu, specjalny, drukowany na twardym papierze dedykowany bilet na ten mecz, jest bez wątpienia prawdziwym rarytasem w mojej kolekcji.
Gadżety Było specjalne stoisko, z którego ochoczo skorzystałem i nabyłem szalik za bodajże 40 zł.
Koszty Szalik, bilet i jadło kosztowały mnie łącznie około 110 zł. Każda złotówka została sensownie wydana.
Dojazd W Bielsku byłem służbowo, więc skorzystałem z niezawodnego firmowego Fabiana.
Uczestnicy Godzina 14:15 we wtorek to termin mało atrakcyjny dla kibica, więc byłem sam. Ja na szczęście mam taką pracę, że samo sobie ustawiam godziny i lokalizacje, więc idealnie połączyłem obowiązki meczowe z naprawdę tęgim meczychem.
Doping Mogę ocenić tylko na plus. Zaskoczyli mnie pozytywnie kibice Rekordu. Oczywiście nie byli to tifosi w takim typowym stadionowym stylu, ale dopingowali swoich przez cały mecz bardzo dzielnie i dynamicznie. Portowcy też jak na godzinę i dzień tygodnia zaprezentowali się godnie. Okolice stadionu z powodu przyjazdu Szczecinian wyglądały tak, jakby miało tam dojść do jakiejś wojny. Mnóstwo policji, specjalnych wozów czy funkcjonariusze z psami. O dziwo, pierwszy raz w czasie tych moich eskapad na wyjazdowe mecze Pogoni, kibice zaczęli rozrabiać. Stało się to już pod koniec meczu i policja użyła nawet gazu dymnego, a prowadzący mecz kolega Sebastian z Krakowa, wstrzymał wtedy zawody na jakieś 5-6 minut.
Statystyki Na Rekordzie byłem po raz drugi w życiu, a Pogoń w roku 2022 oglądałem na żywo już po raz szósty.
Sędziowanie W Bielsku był mocno reprezentowany mój macierzysty, krakowski związek sędziowski. Na środku mecz spinał kolega ze Skawiny czyli Sebastian Krasny. Asystentem numer jeden był Marcin Ciepły „Piecyk”, a na techniku zarządzał tematem Robert Marciniak. W mojej ocenie wszyscy panowie spięli to elegancko. Na szczególną pochwałę zasługuje jednak Piecu który wykazał się kunsztem i nosem uznając bramkę Zahovicia w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Piecu, brawo!
18 października 2022, 14:15 - Bielsko-Biała (stadion Rekordu) Rekord Bielsko-Biała 3-3 pd. k. 11-12 Pogoń Szczecin Tomasz Nowak 56, Szczepan Mucha 65, Seweryn Caputa 110 - Luka Zahovič 67, 90, 95 karne: (0-0 Konrad Kareta - obroniony), 0-1 Kamil Grosicki, 1-1 Tomasz Nowak, 1-2 Wahan Biczachczjan, 2-2 Piotr Wyroba, 2-3 Michał Kucharczyk, 3-3 Sidy Camara, (3-3 Rafał Kurzawa - obroniony), 4-3 Seweryn Caputa, 4-4 Mariusz Fornalczyk, 5-4 Daniel Feruga, 5-5 Marcel Wędrychowski, 6-5 Szymon Nocoń, 6-6 Mariusz Malec, 7-6 Filip Waluś, 7-7 Damian Dąbrowski, 8-7 Arkadiusz Krysik, 8-8 Kóstas Triantafyllópoulos, (8-8 Jakub Szumera - poprzeczka), (8-8 Bartosz Klebaniuk - obroniony), 9-8 Konrad Kareta, 9-9 Kamil Grosicki, 10-9 Tomasz Nowak, 10-10 Wahan Biczachczjan, 11-10 Piotr Wyroba, 11-11 Michał Kucharczyk, (11-11 Sidy Camara - obroniony), 11-12 Rafał Kurzawa Rekord: 99. Jakub Szumera - 16. Kamil Żołna (85, 20. Daniel Feruga), 30. Konrad Kareta, 33. Mateusz Pańkowski, 26. Arkadiusz Krysik, 19. Kacper Kasprzak (34, 21. Szymon Nocoń) - 27. Bartłomiej Twarkowski (72, 8. Seweryn Caputa), 75. Piotr Wyroba, 6. Tomasz Nowak, 7. Szczepan Mucha (73, 13. Filip Waluś) - 9. Marcin Wróbel (73, 15. Sidy Camara). Pogoń: 81. Bartosz Klebaniuk - 41. Paweł Stolarski (39, 18. Michał Kucharczyk), 13. Kóstas Triantafyllópoulos, 33. Mariusz Malec, 4. Léo Borges (74, 17. Mariusz Fornalczyk) - 21. Jean Carlos Silva (60, 22. Wahan Biczachczjan), 8. Damian Dąbrowski, 14. Kamil Drygas (60, 7. Rafał Kurzawa), 27. Sebastian Kowalczyk (74, 15. Marcel Wędrychowski), 11. Kamil Grosicki - 10. Luka Zahovič. żółte kartki: Wyroba, Nowak, Caputa - Zahovič, Dąbrowski, Triantafyllópoulos, Biczachczjan. sędziował: Sebastian Krasny (Kraków). Żółtą kartką ukarany został także rezerwowy zawodnik gości - Dante Stipica. Fortuna Puchar Polski 2022/2023
Comments