top of page
Szukaj
Piotr Kaczmarek

Budowa i ...pasztetowa

Zaktualizowano: 7 wrz 2022


WYJAZD NR 185


2022-WYJAZD NR 9


POGOŃ SZCZECIN-JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1-0


NIEDZIELA 31 LIPCA 2022 g.15:00


STADION MIEJSKI SZCZECIN IM.FLORIANA KRYGIERA


PKO EKSTRAKLASA


PIŁKA NOŻNA

Budowa, a w zasadzie przebudowa i rozbudowa stadionu w Szczecinie trwa już kilka lat. Obecnie inwestycja znajduje się na ostatniej prostej, więc moim marzeniem, jako wiernego kibica Portowców od urodzenia, było zobaczenie tego obiektu na żywo.

Na Pomorzu Zachodnim ciągle (bo w planach przeprowadzka do Facimiecha)mieszkają moi Rodzice, więc pozostało połączenie przyjemnego z…przyjemnym i zaplanowanie kilku dni urlopu w zachodniopomorskich Mieszkowicach. Logistycznie i terminowo tak się wszystko pozgrywało, że zabrać ze sobą mogłem tylko Stefana. Karola pracowała, a Olo wybierał się na obóz ze swoim klubem z Paszkówki.



Zaplanowałem więc wszystko w kalendarzu i już w środę 27 lipca, czyli w moje urodziny, ruszyliśmy ze Stefanem w kierunku zachodnich rubieży. Po drodze mieliśmy małą przygodę, bo najpierw Stefan pobrudził się ketchupem z hot doga ze stacji benzynowej. Następnie zaś postanowił wstrząsnąć colą, którą źle zakręcił i musieliśmy awaryjnie stanąć by Stefanka przebrać. Poza tym podróż minęła bezproblemowo i po północy byliśmy w Mieszkowicach. O pierwszych dniach pobytu więcej napiszę w drugim wpisie dotyczącym mieszkowickiej eskapady.



Bilety na mecz próbowałem kupić online już przeszło tydzień przed spotkaniem. Co mnie mocno zdziwiło , to brak wejściówek do zakupu i to już w tak odległym terminie (!). Przeciwnikiem miała być Jagiellonia, a więc przeciętna ligowa półka, dlatego też brak biletów tym bardziej był dla mnie zadziwiający. Napisałem więc do biura obsługi kibiców Pogoni rzewnego maila, że jadę z daleka itp. Itd. Odpowiedziano mi krótko i logicznie, że wejściówki zostały już wyprzedane i że może coś zwolni się do kupna na 24 godziny przed meczem. Postanowiłem się nie poddawać i złożyłem wniosek o dziennikarską akredytację. Był to już akt rozpaczy, ale przecież do Szczecina mam prawie 700 km i ciężko było mi pogodzić się z faktem, że będąc w okolicy kilka dni nie zobaczę Portowców na ich nowym stadionie.

Jakimś trafem wieczorem na kilka dni przed wyjazdem okazało się, że pojawiły się dwa wolne miejsca koło siebie. Szybko je wyklikałem i za 60 zł zakupiłem wejściówkę dla siebie i dla Stefana. Czułem się jakbym trafił los na loterii, bo w tamtym momencie to były jedyne dostępne miejsca obok siebie na stadionie.

Pobyt w Mieszkowicach upływał nam całkiem przyjemnie. Zawsze gdy jestem u swoich Rodziców mam wrażenie, że wykupiłem opcję all inclusive. Wszystko podane pod nos, zero stresu, cisza i święty spokój. Uwielbiam to, czuję się jak duże dziecko :)



Cała niedziela była podporządkowana Pogoni. Wstaliśmy ze Stefanem jak to zwykle w Mieszkowicach, późno, bo przed 11. Szybkie śniadanie i na 11:30 pojechaliśmy na mszę do mieszkowickiej fary. Po mszy powrót do domu , szybka kawa i polecieliśmy ze Stefanem…na Szczecin. Nawigacja sugerowała krótszą i o ciut szybszą drogę przez Niemcy. Tak też się stało, bowiem kilka minut przed 14 z Gryfina przekraczając Odrę wjechaliśmy ze Stefanem na jakieś 15 minut do Niemiec. Krótka to była przejażdzka przez kraj naszych sąsiadów, ale Steful był wyraźnie zadowolony, że jesteśmy w …innym kraju :)

Szybko jednak wróciliśmy do macierzy i znaleźliśmy się najpierw w Kołbaskowie, a potem już w bardzo bliskim mojemu sercu Szczecinie. Przy samym wjeździe czekała mnie interesująca niespodzianka. W dzielnicy Gumieńce bowiem znajduje się spore rondo imienia Lucjana Gierosa. Tak się składa, że to chyba jedyna osoba której nazwą nazwano ulicę/rondo, którą osobiście…znałem. Ks. Lucjan to salezjanin który na ul.Ku Słońcu w Szczecinie zbudował szkołę i internat wraz z bursą w której to mieszkałem w liceum jakieś trzy lata. Ks. Lucjan zaglądał do nas. Był sympatycznym i pogodnym staruszkiem. A tu proszę minąłem ze Stefanem rondo jego imienia.

Okolica była mi już dość dobrze znana, bo nagle przede mną ukazała się ulica Ratajczaka, na której w mieszkaniu Wojtka, spędziłem ostatni i najlepszy czas mojego pobytu w LO nr 1 w Szczecinie. W jednej z bocznych ulic znalazłem miejsce do zaparkowania i razem z tłumem kibiców, Stefan i ja ruszyliśmy na stadion.



Wiele się zmieniło od mojej ostatniej bytności na Twardowskiego. Ale dojście do stadionu, gdzie wspinaliśmy się ze Stefkiem krzakami, chyba pozostało takie samo. Najpierw szliśmy schodami po starym ziemnym i zakrzaczonym wale na ulicy Witkiewicza, a potem wspinaliśmy się wraz z tłumem na przełaj, by nagle zobaczyć nowy i dorodny stadion Pogoni.

Całość robi bardzo przyjemne wrażenie. Jest prosta, ale ciekawa bryła, łatwo się wchodzi i z trybun bardzo dobrze widać poczynania na murawie. Wszystko tworzy już naprawdę taki zachodnioeuropejski TOP i mogę uczciwie powiedzieć, że oba berlińskie zespoły z Bundesligi czyli Hertha i Union, w porównaniu z Pogonią mają archaiczne obiekty.



Jako, że panował skwar, to do stoisk z Portowym Lagerem za 14 zł ustawiały się spore kolejki. Na jadło jak zawsze ochota była, ale uznałem, że przed meczem lepiej najpierw wygodnie zająć swoje miejsca, a na kiełbasiane przyjemności jeszcze przyjdzie czas.

Usiedliśmy w końcu na swoich miejscach, na prawie w całości wypełnionym stadionie, które obecnie mieści ponad 9 tys. kibiców, ale docelowo myślę, że zmieści dwa razy tyle. Odśpiewaliśmy hymn Portowców, który moim zdaniem jest taki sobie i zaczął się mecz. Równo z pierwszym gwizdkiem zawyła też syrena portowa, co akurat bardzo mi się podoba, bo pokazuje, że jednak to morze nie jest tak daleko, a nazwa Portowcy zobowiązuje.

Pogoń trzy dni wcześniej czyli w czwartek grała w Kopenhadze rewanż z Broendby. Oglądanie tego meczu w rodzinnych Mieszkowicach było dla mnie traumatycznym przeżyciem. Pogoń przegrała aż 4-0. Kuriozalnym jest jedynie to, że poza dwoma gigantycznymi błędami Stipicy i Maty ich gra wyglądała o wiele lepiej niż w tę niedzielę w którą wybrałem się ze Stefanem na stadion.

Umówmy się, Jagiellonia to żaden ligowy tuz. Poprzedni trener Piotr Nowak zostawił tam trochę spaloną ziemię. Obecnie za wyniki Jagi odpowiada exPortowiec czyli Maciej Stolarczyk. Stolarczyk poza graniem w piłkę w Pogoni, po zakończeniu kariery, był także asystentem trenera pierwszego zespołu czy dyrektorem sportowym. Od pierwszego gwizdka było widać, że Mario Stolario wie w co Pogoń chce grać. Na podmęczoną po pucharach Pogoń Jaga wyszła wysokim pressingiem i odbierała jej non stop piłkę kreując co chwilę niebezpieczne sytuacje. Obrona dwoiła się i troiła, ale wyglądało to momentami naprawdę dramatycznie.



Trener Gustafsson postanowił ukarać za fatalny mecz w Kopenhadze Luisa Matę i posadził go na ławce. Zamiast niego na lewej obronie zagrał Michał Kucharczyk i mimo tego, że ja naprawdę uważam obecność Kuchego w Pogoni za dobrym pomysł, to jednak było widać, że brakuje mu atutów Maty i w ofensywie i defensywie. Lewa strona nie chodziła tak jak zwykle, gdy klepie tam Grosik z Matą, wspomagany przez Kowala. O dziwo w 8 minucie coś jednak zagrało na lewej flance. Grosik wbiegł w pole karne, dograł, poszła przebitka i piłka trafiła w nogę nowy nabytek czyli Pontusa Almqvista i wtoczyła się do bramki. Uczciwie trzeba powiedzieć, że był to gol szczęśliwy, bo potem to już do końca meczu meczu była obrona Częstochowy. Dość powiedzieć, że pod koniec meczu za Grosika wszedł trzeci stoper czyli Malec.

W drugiej połowie tak sobie siedziałem ze Stefankiem i coraz bardziej byłem zdenerwowany. Tak mi zależało by zobaczyć Pogoń na żywo w akcji-przejechałem ponad 600 km, z trudem zdobyłem bilety, a zamiast wykwintnego dania otrzymałem suchą bułę z pasztetową. Oczywiście o fatalnym stylu tego zwycięstwa zaraz wszyscy zapomną, bo przecież Pogoń zainkasowała trzy punkty. W sumie jest w tym jakaś logika, bo lepiej jednak będąc całkowicie bez formy wygrywać, niż pięknie przegrywać. Ja mam jednak jeszcze dobrze w pamięci Pogoń za trenera Kosty, która wychodziła z piłką spod własnej bramki i wymieniała dziesiątki celnych podań. W meczu z Jagą już niestety prawie tego nie było.

Stefan nie przepada za tłumami i hałasem, a tu miał pod dostatkiem i jednego i drugiego. Mimo to zachowywał stoicki spokój i nerwy puściły mu tylko raz gdy w przerwie meczu na stoisku z gadżetami Pogoni, spodobała mu się jedna jedyna koszulka, ale okazało się, że jest to wersja kobieca i po prostu nie mogliśmy jej kupić. Tak czy owak doceniam jego poświęcenie i solidną postawę w czasie meczu. Był bardzo dzielny i mam nadzieję, że jeszcze przekona się do piłki nad czym z Olkiem solidarnie pracujemy.

Popołudniowa wizyta w Szczecinie była już praktycznie ostatnim akcentem naszego pobytu w moim zachodniopomorskim mateczniku. Kolejnego dnia po śniadaniu, opakowaniu słoikami, przetworami i wszelkim rodzajem owoców i warzyw, ruszyliśmy ze Stefankiem do Facimiecha. Tym razem jechaliśmy nieco dłużej, ponieważ sporo staliśmy w korkach, ale w końcu dotarliśmy do naszej facimieskiej destynacji. Podejrzewam, że w tym roku Pogoń uda mi się oglądać już tylko na wyjazdach, ale kto wie, kto wie???? :)



W skrócie

Ocena (1-5 ) Daję czwórę. Wszystko było git, tylko gra Portowców jak to mawia mój kolega Sławek, do tarcia chrzanu…

Piwo Serwowano tzw. Portowy Lager za 14 zł. Cieszył się ogromną popularnością. Mi nie było dane spróbować, bo wiadomo …samochód plus opieka nad Stefankiem. Piwka napiłem się dopiero w Mieszkowicach.

Jadło Stefan wybrał sobie hot-doga bez dodatków. Ja naturalnie ukochaną giętą. Cena za nią to chyba 18 zł. W zestawie dwie bułeczki i ogóreczek. Całość przyzwoita. Ocena 7/10



Bilety Z wielkim trudem zdobyte , wydruki online oczywiście. Dla mnie i ulgowy dla Stefanka-łącznie kosztował 60 zł.

Gadżety W końcu! Zakupiłem sobie szalik Pogoni. Mimo, że Portowcom kibicuję od lat i mam smycze, koszulki , t-shirty to jednak szalika jeszcze w kolekcji nie było. Do tego kupiłem Olkowi koszulkę treningową. Za wszystko 120 zł.

Koszty Na wszystko wydałem około 230 zł. Niemało, ale wydatek był dla mnie i zacny i sensowny ponieważ dotyczył mojego ulubionego klubu.

Dojazd Jak zwykle w ostatnich czasach, dowiózł nas mój niezawodny służbowy Fabian, którego …w sierpniu wymieniłem na nowszy model. Oczywiście również Fabiana.

Uczestnicy Esteban czyli mój młodszy synek i …ja. Stefan był na Pogoni pierwszy raz. Gorzej, że Olo jeszcze na meczu nie był.

Doping Solidny i fajny przez cały mecz. Zmiana na korzyść, bo na starym obiekcie różnie z tym bywało.

Statystyki Pogoń live widziałem w tym roku na żywo już trzeci raz. Jagiellonię po raz pierwszy. Był to również pierwszy mecz Stefanka na stadionie Pogoni.

31 lipca 2022, 15:00 - Szczecin (Stadion im. Floriana Krygiera) Pogoń Szczecin 1-0 Jagiellonia Białystok Pontus Almqvist 8 Pogoń: 1. Dante Stipica - 41. Paweł Stolarski, 13. Kóstas Triantafyllópoulos, 23. Benedikt Zech, 18. Michał Kucharczyk (67, 17. Mariusz Fornalczyk) - 9. Pontus Almqvist (64, 22. Wahan Biczachczjan), 8. Damian Dąbrowski, 27. Sebastian Kowalczyk, 61. Kacper Smoliński (65, 21. Jean Carlos Silva), 11. Kamil Grosicki (80, 33. Mariusz Malec) - 10. Luka Zahovič (46, 2. Jakub Bartkowski). Jagiellonia: 1. Zlatan Alomerović - 25. Bogdan Țîru, 72. Mateusz Skrzypczak, 2. Michał Pazdan (38, 4. Israel Puerto; 70, 5. Bojan Nastić) - 14. Tomáš Přikryl, 26. Martin Pospíšil, 22. Oliwier Wojciechowski (70, 8. Nené), 74. Andrzej Trubeha (60, 28. Marc Gual), 11. Jesús Imaz, 27. Bartłomiej Wdowik - 9. Bartosz Bida (60, 60. Mateusz Kowalski). żółte kartki: Kowalczyk, Fornalczyk, Stipica - Nené, Gual. sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). widzów: 8981.


31 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page